Poranek pachniał kawą, ale w jego głowie wciąż dudniło echo minionej nocy. Pamiętał każdy jej drżący ruch, każdy krzyk, gdy wbijał się w nią głęboko, doprowadzając ją do granic, aż błagała, żeby przestał. Wiedział jednak, że jej „dość” było tylko zaproszeniem, by brać ją dalej, mocniej, aż zatracała się w rozkoszy. Teraz siedziała naprzeciwko niego, spokojna, z rozczochranymi włosami i błyskiem w oczach, który zdradzał, że też pamięta. On czuł, jak sam widok wystarcza, by kutas sztywniał mu w spodniach, ciężki i gotowy. Uniosła filiżankę do ust, a potem, zmysłowo oblizując wargi, nachyliła się lekko w jego stronę. „Dziś wieczorem moje usta będą na twoim kutasie” – wyszeptała, a jego serce przyspieszyło, krew uderzyła mocniej. – „Pokażę ci, jak robią to profesjonalistki… i zgodzę się, żebyś pokazał to na żywo.” W tej chwili kawa straciła smak – cała jego uwaga skupiała się na jej obietnicy, która rozgrzewała go bardziej niż cała noc razem wzięta.