W cieniu ukryta, w mroku zasłony,
czekam na czuły szept spragniony.
Zmysły pobudza powietrzne drżenie,
kiedy słyszę Twoje ciche westchnienie.
Moja skóra blada, niczym biały jedwab,
wabi Ciebie i nęci, ten rozkoszy powab.
Pod palców muśnięciem, pod warg pożarem,
topi się cały wstyd mój, zniewala czarem.
I nagle cień znika, noc w światło się zmienia,
gdy w Twych ramionach znajduję spełnienia.
Całuję gorąco, duszę mi do raju zabierasz,
a całą moją rozkosz z ust moich wybierasz.
Więc niechaj zgaśnie ostatnia uliczna latarnia,
niech miłość fizyczna szaleństwem nas ogarnia.
W tym cichym ukryciu, w tej grzesznej rozmowie
już nic nas nie powstrzyma w grzesznej alkowie…. 😘