Zasłona nocy, światło przyćmione,
gdzie szept jedwabiu pieści ramiona.
Dotyk delikatny, aksamit gładki,
odsłania kształty, tajemne zagadki.
Koronka czarna, misterny splot,
obietnicą kusi, rozpala Twój grot.
Wdzięk i wyzwanie, zmysłowy czar,
gdy moje ciało kipi jak letni żar.
Paski i tasiemki, kokarda mała,
wyobraźnia pragnie, by już spadała.
To nie ubranie, lecz skóra druga,
co wabi, drażni i namiętnie mruga.
Czerwień namiętna, róż niewinności,
biel nieskalana pełna słodkości.
Lecz najgorętsza — ta pod osłoną,
gdzie czarna bielizna jest mą koroną.
Więc niech opadnie ten strój zmysłowy,
abyś mógł mnie zakuć w miłości okowy. 💋