Wieczór, który pachniał słońcem i solą…koniec wakacji.
Na granicy nieba i wody leżały Sweetka – znana już dobrze, o ciele pokrytym ciemną opalenizną tego lata i spojrzeniu, które potrafi rozebrać bez dotyku. W czarnym bikini, pewna siebie jak zawsze, z biodrem lekko uniesionym, przypominała syrenę w objęciach słońca.
Obok niej – nowa. Świeżo poznana, ale już zmysłowo bliska chorwatka Erna. Ciało delikatne, gładkie, jeszcze nieoswojone, ale pełne obietnicy. Ich dłonie niemal się stykały, jakby przypadkiem – a może jednak nie do końca?
Woda była ciepła, niebo bezkresne, a cisza między nimi– gęsta od napięcia. Patrząc z boku – tylko dwie kobiety na brzegu basenu. Ale pod powierzchnią? Buzowały myśli, pragnienia, ciekawość.
Czas zwolnił, a wszystko inne… przestało mieć znaczenie.
Ostatni wieczór w tym znanym już do cna miejscu bawiliśmy się......... We 3...
A wystarczyły dwa słowa aby poznać "super si".
Sweet 🔥