Wolność ma zapach morza i smak słońca
Gdzieś pomiędzy niebem a wodą, gdzie granice się zacierają, a myśli cichną, odkryła miejsce – i stan ducha – w którym może być w pełni sobą. Nie ma tu tłumów, presji, niepotrzebnych słów. Jest tylko bezkresny błękit, słona wilgoć na skórze i łódź, którą prowadzi Sweet.
Stała na dziobie naga – nie dla prowokacji, lecz z potrzeby bycia prawdziwą. Zrzuciła nie tylko ubranie, ale i ciężar oczekiwań. Tam, pośrodku niczego, poczuła wszystko. Jej skóra chłonęła słońce, a dusza – wolność. To nie była ucieczka. To było spotkanie. Sama ze sobą, nie przeszkadzałem.
Jej ciało – nieidealne, ale moje – po raz pierwszy od dawna nie było oceniane. Było obecne. Zanurzone w chwili, w zmysłach, w szumie fal. Czuła każdy podmuch wiatru jak dotyk. Każdy błysk światła na wodzie jak szept.
Ta podróż nie zaczęła się na łodzi. Zaczęła się wtedy, gdy przestała się chować. Gdy pozwoliła sobie czuć, widzieć i być widzianą – autentyczną. Bez filtrów, bez retuszu.
Swe