Jego wzrok, niczym fizyczny dotyk, zatrzymał się na pełni moich piersi, których obfity kształt był grzeszną obietnicą napinającą cienki materiał. Na samą myśl o tym, co ma nadejść, poczułam, jak moje sutki twardnieją, stając się pysznymi, wrażliwymi pąkami, które błagały o jego uwagę. Nie mogąc się dłużej opierać, wyciągnął dłonie, a ciężar moich piersi idealnie wypełnił jego chwyt, dając mu poczucie doskonałego dopasowania. Były miękkie i gorące, a ich ciepło zdawało się przepływać prosto do jego krwi. Jego kciuki odnalazły stwardniałe wierzchołki, drażniąc je powoli, co wywołało we mnie drżenie czystej, nieskrywanej rozkoszy. W tym jednym geście zawarta była cała gra pożądania, niema umowa, że ta noc będzie należeć tylko do nas...