Siadam na nim powoli, z pełną świadomością, kto tu naprawdę prowadzi tę grę. On patrzy na mnie z tym półuśmiechem, niby opanowany, ale oczy już zdradzają wszystko – to napięcie, ten głód, to uwielbienie, gdy przejmuję kontrolę.
Ruszam się tak, jak lubię. Jak lubi on. Kręcę biodrami, opieram dłonie o jego tors, a moje uda napinają się w rytmie, który dyktuję tylko ja. Widzę, jak z każdym ruchem jego ciało sztywnieje, jak wbija palce w moje biodra, próbując mnie powstrzymać – albo wręcz przeciwnie. Zachęcić.
W tej pozycji czuję wszystko. Każdy milimetr. Każde napięcie między nami. Jego spojrzenie przesuwa się po moich piersiach, po brzuchu, aż w końcu trafia z powrotem na moje oczy. I już wiem – on jest mój. Cały.
A kiedy odchylam głowę do tyłu i przyspieszam, wiem, że to moment, w którym oboje przestajemy udawać, że to tylko zabawa.
To rozkosz. Prawdziwa. I nikt nam jej nie odbierze.
Prawda, @Vitelli920 ?
A ty co? Nadal będziesz tak się przyglądać? Czy dołączysz?