Jak wiecie, piszę książkę, ,,Poligamistkę". Oto fragment: ,, To były czasy, kiedy telefony nie miały aparatów. Zapamiętałam taką scenę: pojechaliśmy na szkolną wycieczkę do hotelu z basenem. Założyłam dwuczęściowy kostium, skąpy, czerwony. Mój wtedy nie-mąż miał polaroida i chłopcy chcieli robić mi zdjęcia. Wykorzystali mu cały wkład.
Zapamiętałam silne podniecenie, które brało górę nad nieśmiałością i lękiem, że spotka mnie jakaś nagana. Byłam wzorową uczennicą, ale kiedy w męskiej szatni robili mi zdjęcia, jeden po drugim, siedziałam na ławce i zaciskałam uda aż doszłam bez dotknięcia. To było silniejsze od mojej woli. Wiem, że starałam się ukryć orgazm, nie było krzyków, nie było jęków, w szczycie jedynie cięższe sapnięcie, nogi przyciśnięte do siebie, skurczone palce u stóp. Ale oni wszystko widzieli, wszystko zrozumieli". 💋