Love. Swing to nie są Otwarte Mistrzostwa w Rypaniu Swobodnym. To raczej klub w rozumieniu angielskim. Tu nie przyjmuje się wszelkich zgłoszeń. Tu się jest wprowadzanym przez znajomych lub zapraszanym na próbę. Tak naprawdę nie wiemy, dlaczego Jurnymisio podpadł. Może nie chodzi wcale o partnerkę. Mechanizm jest taki, że nie ma ochroniarzy, którzy Cię złapią za chacheł i wyprowadzą, gdy zrobisz coś głupiego. Tu po prostu nie wpuszczą Cię następnym razem. Owszem, przyjmowane są po wstępnej weryfikacji nowe pary (nieznane nikomu) i single. Jednak są one obserwowane i oceniane. Wystarczy, że singiel wda się w dyskusję tp. „dla czego on może z Tobą a ja nie, w czym jestem gorszy?” i już nie zostanie następnym razem wpuszczony.
NEWGAME
Tak, to jest Rypanie Dla Wybrańców. Wcale NIE ma się obowiązku unikania dyskryminacji ze względu na wiek, kolor skóry czy wyznanie. Po prostu, dobiera się sobie partnerów na których ma się ochotę. Tak jest też w normalnych kontaktach (nazywając kontakty zbiornikowe normalnymi - nieco na wyrost). Nie MUSISZ przecież spotykać się z każdą dziewczyną, która napisze Ci na priva, prawda? A co byłoby, gdyby zażądała na piśmie uzasadnienia, czemu z nią akurat nie chcesz? Wywaliłbyś jej cała kawę na ławę? Bo jest za... i zbyt... (tu wpisz sobie co chesz). Kto wtedy poczułby się lepiej? Może jednak właściwszym byłoby zbycie milczeniem?
Love. Swing to nie są Otwarte Mistrzostwa w Rypaniu Swobodnym. To raczej klub w rozumieniu angielskim. Tu nie przyjmuje się wszelkich zgłoszeń. Tu się jest wprowadzanym przez znajomych lub zapraszanym na próbę. Tak naprawdę nie wiemy, dlaczego Jurnymisio podpadł. Może nie chodzi wcale o partnerkę. Mechanizm jest taki, że nie ma ochroniarzy, którzy Cię złapią za chacheł i wyprowadzą, gdy zrobisz coś głupiego. Tu po prostu nie wpuszczą Cię następnym razem. Owszem, przyjmowane są po wstępnej weryfikacji nowe pary (nieznane nikomu) i single. Jednak są one obserwowane i oceniane. Wystarczy, że singiel wda się w dyskusję tp. „dla czego on może z Tobą a ja nie, w czym jestem gorszy?” i już nie zostanie następnym razem wpuszczony.
NEWGAME
Tak, to jest Rypanie Dla Wybrańców. Wcale NIE ma się obowiązku unikania dyskryminacji ze względu na wiek, kolor skóry czy wyznanie. Po prostu, dobiera się sobie partnerów na których ma się ochotę. Tak jest też w normalnych kontaktach (nazywając kontakty zbiornikowe normalnymi - nieco na wyrost). Nie MUSISZ przecież spotykać się z każdą dziewczyną, która napisze Ci na priva, prawda? A co byłoby, gdyby zażądała na piśmie uzasadnienia, czemu z nią akurat nie chcesz? Wywaliłbyś jej cała kawę na ławę? Bo jest za... i zbyt... (tu wpisz sobie co chesz). Kto wtedy poczułby się lepiej? Może jednak właściwszym byłoby zbycie milczeniem?
Chyba jestem tępy łeb albo nie wczytałem się jak należy.Czyli tak-uczestnicy są oceniani itd.tzn.że tam też macie ranking? I pytanie nr2-co wygrywający ma z tego? I pytanie nr3-jak jest w istocie tak jak piszesz to panienka najwyżej zapunktowana topi się w spermie bo każdy men może z nią pobaraszkować,no to pewnie i jakaś kolejka obowiązuje czy tak od razu bukkake walicie ?
O rany... Nie wiem co z Tobą, Moondance. Oceniana nie w sensie rankingu, tylko czy potrafi dostosować się do standardów. Nie chodzi o taki ranking jak na Zbiorniku (ktory ja osobiście uważam za chory). Raczej tak jak między znajomymi: chcesz się z nimi dalej bawić, czy nie. I tyle. Gdzie napisałem o rankingu? Naprawdę myślisz, że to jak w Mcdonaldzie? Cztery kasy, cztery panienki, stajesz w kolejce, placisz i albo jesz na miejscu albo wychodzisz? Moondance, Tak trudno to zrozumieć? To są również ludzie. Tu nikt nikogo nie „obsługuje”. Nikt nie ma obowiązku robienia czegokolwiek. Nie ma „płacisz i wymagasz”. Proste. Myli Ci się agencja z seksklubem i właśnie tak myślące osoby są dyskretnie usuwane. Poza tym, czemu się bulwersujesz? Parę razy zadeklarowałeś, że to nie dla Ciebie. Czemu tropisz więc „ślady niesprawiedliwości”? Za moich czasów nadrzędne hasło brzmiało: WSZYSTKO MIOŻESZ, NIC NIE MUSISZ. Teraz wykonaj pracę płatem czołowym i zestaw to z Twoim: „I pytanie nr3-jak jest w istocie tak jak piszesz to panienka najwyżej zapunktowana topi się w spermie bo każdy men może z nią pobaraszkować,no to pewnie i jakaś kolejka obowiązuje czy tak od razu bukkake walicie ?”. Postaraj się wyciągnąć wnioski. Wsystkie odpowiedzi masz w tym wątku.
I jeszcze jedno: Niewielu swingersów używa wulgaryzmów do opisu tej sfery aktywności. Rzadko zdarzalo mi się słyszeć słowo „panienka”, „zalewanie spermą” czy „suka”. Sam tego nie cierpię. I powiem Ci, że gdybym usłyszał, że „ktoś jebie sukę w obie rury” pierwszy „rzuciłbym kamieniem”.
oki.nie irytuj się,nie znam i nie byłem uczestnikiem stąd moje zainteresowanie:)
Dobrze, ze nie swinguje... bo raczej musiabym sie onanizować... Na Conana nie wygladam...
Za to Maluch uuuuu tutaj, mogłbym ewentualnie nabić punktów....
A tak przy okazji... Jak jakiś facet ma ochote ma Malucha ( teoretycznie ) to z urzedu oddaj mi swoja kobiete... A jak ona nie chce, bo powie ze jestem zbyt obleśny dla niej... To...? Ej masakra z tym swingiem....
Witamy .... i odpowiadamy na tekst pana Jurnymisio :) , na randkach ten sam czlowiek jest jako Lizacz47 i tam juz byla dluga dyskusja miedzy nim i innymi osobami z serwisu ( z nami tez).
Wiec w paru zdaniach ... jurnymisio/lizacz pomyli sobie swingersclub z knajpa czy agentura. Poprosil o zaproszenie na impreze podajac sie za PARE i takie dostal. Na miejscu okazalo sie, ze PARA to on i przypadkowa dziewczyna ktora po prostu zabral na ta impreze i .... zostawil sama w klubie. Dobrze ze znalezli sie inni goscie ktorzy odwiezli ja potem do domu. Dziewczyna bylam po prostu przepustka na impreze.... Juz za sam ten nr zostal by skreslony z listy gosci ale to dopiero poczatek :))
Pare dni potem jak gdyby nigdy nic misio przysyla maila i smsy w ktorych nawet nie pyta czy moze przyjechac do klubu ale .... informuje nas ze bedzie, ze to ten misio co ostatnio byl z pania xxx ale tym razem bedzie z pania yyy. Dostaje na to odpowiedz, ze chyba pomylil miejsca, ze klub to nie miejsce schadzek do ktorego panowie przyprowadzaja sobie panienki i ze nie bedzie zapraszany. Tu misio wykazal sie zrozumieniem tematu KLUB i odpowiedzial nam, ze "w koncu placi za wejscie i nie powinno obchodzic nas z kim przychodzi" :))). No i znowu poinformowal nas ze sie wybiera do klubu ale skorto nie moze z ta nowa pania to bedzie z jakas para - znowu odmowa krtorej nie zrozumial i przysyla maila w ktorym jako przepustke do klubu sklada propozycje ze"przyjedzie i przywiezie kilka dziewczyn" .... itd, itd..... Jesli kogos interesuje rozwiniecie tego tematu to dluga dyskusja jest na forum randki sex zone / nowy klub w Gdansku jacuzzi - nie ma sensu jej tu przytaczac. Ale po prostu widac, ze misio nie tylko nie rozumie co to znaczy KLUB ale jest po prostu oszolomem ktorego na pewno do klub zapraszac nie bedziemy ani jako pary ani jako singla. Pytania zadawane wprost "dlaczego nie chcemy sie z nim spotykac skoro ON CHCE" - dla wiekszosci osob wiele tlumacza. ... a informacja o tym, ze dostal od nas odpowiedz "nie bo nie" to klamstwo na forum RSZ jest ta cala bardzo dluuuuuuga odpowiedz ....
Pozdrawiamy
... ajeszcze chyba istotne bo pokazuje wiarygodnosc misia ... w pierwszych mailach i postach jakie pisal po wizycie w klubie (zanim dotarlo do niego ze ma szlaban) - wypowiada sie bardzo pochlebnie i pisze, ze bardzo mu sie podobalo. Potem stara sie za wszelka cene wejsc ponownie dom klubu z innymi osobami skladajac rozne "propozycje" - no i jak dociera do niego, ze ma szlaban w klubie to okazuje sie, ze klub jest do niczego, ze zle prowadzony, ze szpieguje sie gosci itd - to tak apropos wiarygodnosci tego pana ;)
Pozdrawiamy jeszcze raz.
Love i tu się mylisz. Ja też nie wyglądam jak Conan Barbarzyńca i nie narzekam. Wygląd sam nie jest aż tak ważny. Raczej higiena osobista, ogólne zadbanie, uśmiech i kultura osobista. I jeszcze jedno: w trakcie dbasz przede wszystkim o satysfakcję partnerki. Wtedy nie masz kłopotów a partnerka już zadba o Twoją ;)
Ja nigdy nie kierowalem się zasadami: 170/90/60/90 :) Wręcz przeciwnie: to swing nauczył mnie, że temperatura seksu absolutnie nie jest uzależniona od wzrostu, tuszy, wieku i wyglądu :) Dlatego osobiście podobają mi się niemal wszystkie kobiety :)
jacuzzi
Szczerze mówiąc podejrzewałem coś takiego. Nie chciałem jednak nikogo urażać pisząc to wprost :) Dla mnie jest to w pełnu satysfakcjonujące i przekonujące wyjaśnienie. Powodzenia.
Ufff ciężko mi to pojąć w moim mózgu...
I nie chodzi o katolicka glebę, czy tradycjonalizmy... Chociaż taki Thatcheryzm i owszem...
Jakoś nie pojęte dla mnie jest, że oddaje się komuś przypadkowemu, kogoś kogo się kocha...
Sorry ale nie wiem po co studia kończyłem skoro rypania ( elitarnego ) nie mogę pojąc, chyba wywalę ten dyplom... I kawę zrobię... Ktoś sobie życzy? W dużym kubku...
niepojęte... tak mam byc
Love. Nie musisz pojmować. To jest dla ludzi, którzy pojmują. Seks jako taki nie ma sztywnego, bezwzględnego połączenia z Miłością. Można kochać kogoś zupełnie bez pierwiastka seksualnego. I (zwłaszcza mężczyżni) można odwrotnie. Nie mów, że tego nie ma, bo to się dzieje wszędzie wokół. Powiem nawet więcej: najtrudniej dopasować do siebie oba te elementy. Seks niepotrzebnie potrafi sprawę skomplikować. Poza tym nie oddajesz, tylko najczęściej razem w tym uczestniczysz. Pomyśl, ile jest naokoło zdrady rozumianej jako ukrywanie, okłamywanie i wypieranie. Pomyśl ile związków przekonanych że się kocha, rozpadło się przez „skoki w bok”. I teraz wyobraż sobie, że kogoś kochasz i jednak nie odczuwacie pełnej satysfakcji seksualnej. Czy nie bezpieczniej skanalizować żródło ew. nieporozumień w sposób jawny i kontrolowany? Uczciwie w pełnym świetle? Pozostawić Miłość w spokoju? Cudownie, że znalazłeś Partnerkę, która tak idealnmie pasuje do optymalnego wzorca. Nie musisz dalej szukać. Ale to „jak powinno być” rzadko przystaje do tego „jak jest”. Co mają zrobić ludzie, którzy chcą czegoś innego? Naginać się całe życie? Czemu seks ma decydować o moim szczęściu? Czy koniecznie mamy całe życie gonić Twój ideał? Polec w trakcie poszukiwania? Scedować buńczuczne hasła o Wirności-Miłości-Zdradzie na powiedzmy koleżankę z pracy? W wynajętym pokoju hotelowym lub na „imprezie integracyjnej”? Powtarzam: to nie może być proces jednostronny: Ty oddajesz, Ona pozwala itp. Nie, tu musi być obopulna, szczera zgoda.
... a ja mysle, ze problem jest tu ....."Jakoś nie pojęte dla mnie jest, że oddaje się komuś przypadkowemu, kogoś kogo się kocha... "
.... najistotniejszy dla wszystkich ktorzy "potrafia pojac" ten temat jest kawalek "że oddaje się komuś przypadkowemu, kogoś kogo się kocha" . Nie gniewaj sie ale "oddac" to mozna pieniadze albo rzecz .... szanujac Twoje poglady mysle, ze "nie sposob" wyjasnic Ci "w czym problem" ;).
Ale chyba nie ma tez takiej potrzeby, przeciez kazdy, jesli tylko nie szkodzi innym moze miec wlasny sposob widzenia tego czy innego "tematu" :)))
Pozdrawiamy.
Uff. Powiedziałem już chyba wszystko, co miałem powiedzieć. Czas kończyć. Dzięki za skoki ciśnienia, pozdrawiam :)
Skoro seks nie ma decydować o szczęściu to po co gonić za króliczkiem po klubach swingu?
Dla mnie miłość jest powiązana z seksem w sensie mojego pojmowania chadzania do łóżka. Co nie znaczy, że neguję istnienie seksu dla seksu bez żadnych uczuć i wyższych emocji czyli seksu mechanicznego. Bo czy chcesz czy nie odrzucając jakiekolwiek uczucia ( z wyjątkiem przyjemności i zaspokojenia swoich potrzeb ) to jest seks mechaniczny.
Faktycznie ciężko jest się dobrać, znaleźć kogoś kto będzie nam pod większością względów odpowiadał, ideałów nie ma i nie będzie tu się zgodzę.
Ale jednocześnie mam wrażenie , że to raczej nuda w sferze seksu w danej parze każe szukać czegoś nowego. I tu pojawiają się różne rzeczy: trójkąty, inne figury, swing itd. Przez jakiś czas ( różny w zależności od pary ) jest to strzał w dziesiątkę pod warunkiem oczywiście , że oboje chcą. Ale po jakimś czasie to też spowszednieje i co wtedy? Szukanie kolejnych podniet bardziej ekstremalnych? Owszem mogą być tacy co wytrwają w tym do końca ( niekoniecznie życia jako takiego ).
Ja z Wami nie walczę, ot temat ciekawy sam w sobie zwłaszcza mechanizmy powodujące decyzję o swingu itd.
Czyli co ? Kochać jedną osobę, a seks uprawiać z innymi ? To recepta na życie i szczęście? To ja pięknie podziękuję. Bo w takim razie to świetne wytłumaczenie wszelkich zdrad - tzw złoty środek.
jacuzzi
dziękuję Tobie bardzo za wyjaśnienia tej sprawy, przy okazji dowiedziałam się więcej na temat takich klubów i być może swingu , niż w tym temacie od początku.
A Jurnymisio to raczej Durnymisio tak sobie myślę:)
jacuzzi z wrażenia i chęci poczytania to się aż tam u Was zarejestrowała, toż sobie teraz narobiłam:)))
Ok zgadzam się w wielu sprawach...
Ale nigdy się nie zgodzę z teorią, że łóżko miedzy dwojgiem dorosłych ludzi nie może być tym co łączy, tylko dzieli... Jeżeli tak jest... To jedno z dwóch nie umie, nie chce, lub, nie mam ochoty, na satysfakcjonowanie drugiej osoby. A to rzeczywiście lepiej rozwalić jak ciągnąć, bo egoizm w łóżku przerodzi się także w ten życiowy, a to już jest secondo drama... Można oczywiście zadowalać partnera, w ramach samarytanizmu ogólnie pojętego, i być niewolnikiem, i zakładnikiem, jego łóżkowych zachcianek... Tylko czy o to chodzi... Nie sądz., Przekonanie o własnej wyższości rodzi kolejne, roszczenia... A to już niewiele ma wspólnego z partnerstwem...terco drama
Czy swing jest lekarstwem na taki związek...? Nie, na pewno nie...
Po skończonym rypaniu, człowiek zostaje tym samym egoistą i tym samym beneficjentem, swoich przekonań, że tylko Ja... Partner ( ka ) tło... Partnerka ( er ) ? Cóż, przez chwilę może się poczuć jak królowa ( król ) i Pani ( Pan ) sytuacji... Do następnego sexu we dwoje... Który za każdym razem będzie mniej uduchowiony, a bardziej ucieleśniony i zbliżony do swingu... Przez co uboższy i mniej wyrozumiały dla rzekomo kochanego partnera i jego seksualności... I jedyny ratunek swing... Błędne koło...
To zwykły brak szacunku i uczucia, i przykro mi to pisać, ale takie jest moje zdanie...
A być, z kimś bez uczucia...
To quarto drama...
Czy ludzie dobierają się idealnie w łóżku, czy trafiają na siebie i w swoje gusta... Może i tak... Ja nie trafiłem w 100 procentach nigdy, najwyżej w 60... na początku...
I to kwestia ludzi jest czy sami zrobią z tego pełną gamę sexualnych zachowań i oczekiwań, czy zejdą do minimum... I będą szukać ucieczki w zdradzie, czy swingu, czy jeszcze czymś innym... I nie pisze o singlach, pisze o związkach... Szczerość i zaufanie wystarczą do tego, żeby konfiguracja 1 plus 1 była tym spełnieniem, o którym marzy większość z nas... Ja nie narzekałem i nie narzekam...
Wiem ze filozofuje, ale jak już zbliżamy się do finału to pozwoliłem sobie na dłuższą konkluzję...
Co do oddawania... Może i nieszczęśliwe określenie...Ale wypożyczanie brzmi jeszcze gorzej... Co do pojęcia własności... Hmmmm jak to wytłumaczyć...
Deklaracja jest obustronna... i zawiera się w dwóch słowach, niestety bardzo często nadużywanych, niezinterpretowanych odpowiednio, bądź wypowiadanych bez odpowiedzialności, za drugą osobę która słucha tych słów... Tyle chyba..
... ale naturalnie, ze lozko nie moze byc tym "co dzieli zwiazek". Zreszta chyba podstawowym bledem w mysleniu o swingu jest to, ze niektorzy mysla o tym w ten sposob, ze swing "to cos zamiast".... a "to cos dodatkowego, a nie zamiast"!!!
Jesli w zwiazku czegos brakuje to nie leczy sie tego w swingersclubach, kluby sa dla tych ktorzy doskonale sie rozumieja, nie szukaja "niczego zamiast" i sa na tyle ze soba zwiazani emocjonalnie, ze sex z inna osoba jest tylko czym co jeszcze bardziej nakreca ich zwiazek - dlatego wiele osob nie moze zrozumiec "problemu" bo ich relacje z partnerami sa na poziomie "wlasnosci" tzn np. - moja partnerka i nikt nie moze jej dotykac.
.... jesli jakas para zamierza leczyc swoje problemy w klubie czy zastepowac to co powinno byc miedzy sexem z innymi partnerami to niemal na pewno ich zwiazek sie rozleci!!
LOve, Psczoła
Qrczę, nie mogę jednak. Znowu napiszę.
Prosty przykład: Małżeństwo On-41 lat, Ona-37. Łaczą ich wspólne pasje, praca, zainteresowania, odchowane dzieci. Potrafią się porozumiewać bez słów. Coś niesamowitego. Jednak jest jeden mały problem. On chce mało i rzadko, Ona coraz częściej (jest u szczytu swoich możliwości, on był 15 lat temu).
Opcje:
a) Ona korzysta wyłącznie ze swojej ręki i urządzeń elektrycznych (możliwa konieczność terapii behawioralnej)
b) Ona znajduje sobie chłowaka na boku, który akurat jest na szczycie (kasuje sms, kłamie, ukrywa)
c) rozstają się i próbują wszystko od nowa (choć nadal więcej ich łączy niż dzieli - nie mają na to ochoty)
d) swingują (i regulują sobie seks według indywidualnych potrzeb).
Co wybrać? Dodajmy, że i Ona i On mają normalne wyrzuty sumienia, Ona zaczyna wątpić w swoją kobiecość, On w swoją męskość...
Akurat taki przykład znam z autopsji (byłem przy takiej parze). I wiecie co, związek się nie rozpadł. Byli ze sobą aż do śmierci (jego).
Owszem, cudownie gdy seks zbliża. Cudownie, gdy niczego więcej nie potrzeba. Ale ludzie się różnią i co gorsza zmieniają się. Co jeśli łączy nas wszystko, tylko akurat seks nie? Co, jeśli mimo kolacji przy świecach, kursu masażu erotycznego i wizyt u seksuologa, ognia nie ma? Nie mieści Wam się w głowach, że nie tylko seks się w życiu liczy? To dlaczego ma decydować o szczęściu? Zarzekacie się, że nie oceniacie. Ale tak naprawdę Wasze wypowieści są jak najbardziej wartościujące. Tylko wyrażacie to w inny sposób: „wzór najbardziej oczywisty moralnie jest taki a taki a wszystko inne to patologia i nie rozumiem, jak można w tak oczywisty sposób targnąć się na Wiarę, Miłość, Prawdę”. Że można seks zepchnąć z piedestału i regulować go w sposób, w jaki regulujemy inne sfery naszego życia?
Czemu służy ten sztuczny antagonizm: seks uduchowiony i seks „mechaniczny”? Co to wogóle znaczy? Że ja np. kochając się z kimś mi nie znanym bliżej włączam autopilota i wyłączam emocje? Czerpiąc przyjemność tylko z efektu tarcia tkanek nabłonkowych? Nie wiem jak Wy, ale ja za każdym razem uczestniczę w tym na maksa. Tyle, że nie zakochuję się od razu. :)
Rzeczywiście. W klubie największe problemy mają pary, które wogóle mają problemy. I to najczęściej wykraczające znacznie poza sferę seksu. Wydaje im się, że seks potrafi wszystko poprawić. A to jest nie tak.
Czemu służy ten sztuczny antagonizm: seks uduchowiony i seks „mechaniczny”? Co to wogóle znaczy? Że ja np. kochając się z kimś mi nie znanym bliżej włączam autopilota i wyłączam emocje? Czerpiąc przyjemność tylko z efektu tarcia tkanek nabłonkowych? Nie wiem jak Wy, ale ja za każdym razem uczestniczę w tym na maksa. Tyle, że nie zakochuję się od razu. :)
Niczemu nie służy... Rozgranicza, tak jak sam apelowałeś... Chociaż ja nie rozgraniczam, a przynajmniej bardzo jest mi trudno... I nie siedzę w niedziele w pierwszej ławce... nawet nie w ostatniej
Morell wiesz jak mówią;uderz w stół :)))
Zdecyduj się czy seks jest ważny czy nie, bo w podanym przykładzie wychodzi prawie że na pierwszy plan, bez zaspokojenia potrzeb pani nie mogliby normalnie jako małżeństwo funkcjonować czyli seks był/jest niezbędny do życia :)
Mnie się akurat mieści w tej mojej łepetynce, że seks nie jest najważniejszy i dlatego jeśli partnerowi kiedyś zmaleje poziom potrzeb to jako kochająca kobieta się do niego dostosuję nie zmuszając się zbytnio, ot taka głupia jestem, bo go kocham i nie da się mnie z tego wyleczyć. To albo głupota albo wyższa szkoła jazdy partnersko- małżeńskiej. Można się dograć tylko trzeba chcieć to zrobić i umieć ze sobą rozmawiać, a nie uciekać się do wspomagania życia seksualnego.
Tyle, że to jest mój punkt widzenia, z którym nie musisz się ani Ty, ani nikt inny zgadzać , co nawet byłoby wskazane bo przynajmniej jest ciekawa dyskusja zamiast nudnego potakiwania sobie czy klaskania :)
Btw poczytałam sobie na stronie podanej przez jacuzzi co nieco :) ciekawa lektura nie powiem, nie nabrałam chęci ( przynajmniej na razie ) na tego typu zabawę ale bawicie się.
Morell nie wartościuję, a przynajmniej nie bardziej niż Ty:) Wypowiadam swoje zdanie, rozumiem,. że albo nie mam do tego prawa albo pisząc ma cały czas podkreślać jaki to swing jest wspaniały itd. Ja go nie negowałam jako zabawy dla innych, on mnie nie odpowiada o czym pisałam.
That's all.
pszczola07
Po pierwsze to tylko jeden z przykładów.
Po drugie, nie musi być coś akurat najważniejsze, aby doskwierać. Takie „uwieranie” przez długi czas może wszystko zepsuć. Są ludzie nieszczęśliwi z powodu złego kształtu nosa :)
Po trzecie, różne są potrzeby. Można się dostosować. Owszem. A czasami nie można, żeby nie uwierało. I tyle.
Po czwarte. Po co się dostosowywać? Załóżmy przez chwilę, że to nic takiego. Nie mówię, że musisz od razu po parkach, w samochodach, dyskotekach itp. Ale że w otoczeniu ludzi z którymi czujesz się dobrze, których nawet lubisz, którzy mają takie same poglądy. Czemu nie? Jeśli dostosowanie się do potrzeb Partnera nie kosztuje Cię zbyt wiele, to jakiś sposób. Ale co jeśli się męczysz?
Po piąte. Monogamia jest wcale nie tak oczywista moralnie. To wytwór naszego kręgu cywilizacyjnego. Istnieją inne, ją dopuszczające. Wtedy monogamia zostaje zepchnięta do roli tworu etycznego nie moralnego i jako taka zależy od przyjętego systemu etycznego. Przypominam, że pojęcie „kobiecej seksualności” było swego czasu szokiem kulturowym dla naszych antenatów. Akurat my przywykliśmy w jakiejś formie kamienować osoby poligamiczne z natury.
Po szóste. Przez 15 lat dostosowywałem się do potrzeb Partnerki, którą kochałem. I jakoś żyję. Tu akurat nasze potrzeby były wystarczająco dopasowane. Jednak doskonale potrafię sobie wyobrazić, że jest ktoś, kto nie jest tak silnie spętany ideą wzajemnej przynależności seksualnej. Że może czerpać przyjemność z orgazmu partnerki w ramionach innego. Właśnie z powodu miłości :)
Po siódme. Nie uważam, żeby wszystkim zachciankom należało ulegać. Jednak nie zawsze trzeba też z nimi walczyć. Ci ludzie (przynajmniej w teorii) powinni chcieć tego oboje i dogadać się zawczasu. Nikomu w tym układzie nie dzieje się krzywda. Nikt nie jest do niczego zmuszany. No i nie prowadzi się jakiejś „propagandy swingu”. To czemu nie?
Swing jest moralnie nieestetyczny ;-/
Misio: Byliśmy w klubie jacuzzi, mamy pozytywne wrażenia z tej wizyty, właściciele bardzo mili, czuwają nad wszystkim aby goście byli zadowoleni.
Pozdrawiamy
jurnymisio vel lizacz47 moze nie jestesmy w jacuzziclub czestymi goscmi ale parę razy tam bylismy .Znamy tez Ciebie ( tylko wirtualnie pisales do nas kilka razy),sledzilismy dyskusje na sex randkach.bylismy tez w clubach w europie .(kazdy klub ma atmosfere taką jakiej zyczą sobie klubowicze a nie jeden przypadkowy klient)No i musimy cie zmartwic nic o czym piszesz nie ma miejsca ani tu w gdansku ani na zachodzie europy(ktora tak wychwalasz).Albo Ci ta atmosfera pasuje albo nie i nic Ci do tego .Ty to masz chłopie szczescie ,ze jacuzziclub sie tłumaczy bo na zachodzie to nikt nawet by sie nie odezwal.Gorąco pozdrawiamy jacuzziclub
p.s.
jurnymisio vel lizacz47
dla ciebie tez pozdrowienia
(co bys sie czasami nie obraził na cały swiat)
chyba nieetyczny
I temat wreszcie umiera:)))))
I coś mu na grób...:\
dokładnie :)
Właśnie czytam sobie jeden z profili bywalców swing klubu.. oprócz klubów gustują również w zabawach w lasku gdzie dołącza się do nich kto chce (wręcz to wymóg , oglądacze nie są aż tak mile widziani) Również na urlopach w krajach arabskich szukają wśród tubylców kolesi do gang bang. Kolejny dla nas powód żeby omijać kluby i ich gości z daleka. Ciekawe, że z tego co czytam bywalcom klubów na imprezach nie odpowiadają pary gdzie towarzyszka przyszła za kasę, za to zupełnie nie przeszkadzają im np takie doświadczenia i ryzykowne zabawy "stałych " par czy małżeństw....
pomimo, że prostytutki masowo nie umierają z racji wykonywania niebezpiecznego zawodu, musimy stanowczo stwierdzić, że swingowanie jest bardzo niebezpieczne, naturalnie mając na uwadze zdrowie własne. Są rożni ryzykanci i ich prawo rządzić własnym życiem. Dzisiaj nic nie wiadomo !!! Przykład: przyjaciółka moja, schodząc dzisiaj z ostrego dyżury opowiedziała mi o rzadko spotykanym wydarzeniu w jej karierze. Dotyczy człowieka będącego taryfiarzem. Poważnego, zdrowego, dobrego męża, który tylko znał dom i praca. Nie przebywał ostatnio na żadnym urlopie!!! Siedział w Wawie, pracował po kilkanaście godzin a resztę czasu spędzał na odpoczynku u boku własnej żony. Nagle wezwanie Pogotowia...taryfiarz osłabiony, bardzo źle się czuł. Po przewiezieniu do Szpitala, trzy godziny później już nie żył. Potwierdzona laboratoryjnie została Sepsa. Na pewno nie zakaził się w domu tylko w swojej taryfie. Nigdy nie jesteśmy pewni dnia i godziny, i nie możemy całkowicie tego ryzyka wyeliminować. Możemy tylko rozważnie zmniejszać zagrożenie. Co chciałem powiedzieć ? Iż przez okres 5 lat byłem codziennie w otoczeniu swingujących par i nie dorobiłem się niczego i nic mi nie ubyło ;) ALE TO NIE JEST REGUŁA - Każdy odpowiada za siebie i jak zawsze będziemy mieli tyle opinii ile ludzi jest na Świecie
Droga Szczparo, ludzi jako gatunek pociąga niemal wszystko co niebezpieczne. Bezpieczną na pewno nie sposób nazwać ani szybkiej jazdy samochodem, ani skakania na bungee ani uprawiania seksu pozamałżeńskiego, który chyba uprawiacie nawet sami, skoro widzimy w profilu iż szukacie "seksu grupowego". A to, czy ów seks grupowy odbywa się w gronie 3, 4, 40 czy 400 osób... to już naprawdę sprawa wtórna. Bo w seksie grupowym, by był on w miarę bezpieczny obowiązuje jedna podstawowa zasada: "nie ufać nikomu". Nawet jeśli macie zaprzyjaźnioną dziewczynę, parę, singla... to obdarzenie zaufaniem takiej osoby to już igranie własnym zdrowiem. Bo NIKT nie przyzna się do swoich chwil słabości, którym poddał się pod wpływem chwilowego podniecenia. Nie będzie Was informował, że udał się do agencji czy zrobił coś równie ryzykownego (ludzie nie przyznają się wobec własnych partnerów, a cóż mówić o przyznaniu się innym - bądź nie bądź - obcym osobom). Po prostu przemilczy w nadziei, że się nie wyda, a także by nadal być w porządku względem Was (choćby pozornie).
Jeśli więc boicie się ryzyka związanego z chorobami wenerycznymi (co oczywiście i rozumiemy i szanujemy, bo każdy z nas wkalkulowuje takie ryzyko, podobnie jak kierowca pędzący 200km/h po drodze wkalkulowuje - a przynajmniej powinien - że może coś wyskoczyć z bocznej drogi), to uprawianie seksu grupowego w jakiejkolwiek formie takie ryzyko zwiększa.
Każdy ze swingersów winien takie ryzyko minimalizować. Od tego są prezerwatywy i zasady bezpiecznego seksu. Kto się nie stosuje do tych zasad... wystawia się na ryzyko. Także w układach trójkowych czy czwórkowych z najlepszymi znajomymi. Bo pewnym można być tylko siebie i nikogo więcej.
I i B :)
PS. Dziewczyny trudniące się prostytucją niemile widziane są w swingersklubach z nieco innych powodów, niż ilość seksualnych partnerów których mają - to tak na marginesie. Głównym powodem jest ostentacyjny brak zainteresowania seksem grupowym (poprzez albo znudzenie seksem w ogóle, albo nawet brakiem akceptacji do takiej formy seksualnych zabaw - a przyszły do klubu bo otrzymały za to gratyfikację pieniężną) i przesiadywanie w barze podczas gdy partner "buszuje" po klubie. I to właśnie głównie przeszkadza i właścicielom swingersklubów oraz ich Gościom.
pytanie ....czy ,jak i kiedy....kazdy musi wiedziec co robi i dlaczego ..widocznie potrzebuja tego by wiecej ludzi w grupie mialo sex... to jest ten kik...osobiscie nie znioslabym tego...jestem jaka jestem i partnera mam dla siebie ....
puszysta46
W porządku. Nikt tego od Ciebie nie wymaga. Swing jest dla tych, którzy to lubią. Punktem wyjścia całej tej dyskusji było: „zastanówcie się czy warto swingować...”. No więc my się właśnie zastanawiamy: kto, gdzie, z kim, jak i dlaczego? Ale już : po co? zostawiamy w gestii zainteresowanych. Tu nie miejsce na propagowanie swingu. Tu jest miejsce na wyjaśnienie pewnych wątpliwości.
Nie warto! Zdecydowanie!
Jak można oddać najważniejszą osobę w życiu, komuś innemu. Gdyby mój facet mi to zaproponował, to poszłabym do Rusków po pistolet, i odstrzeliła mu genitalia! Później niech mi przyłożą nawet dożywocie! Pomijam choroby, bo to już inna działka tego tematu.
Jak, już weszłam w temat. Dla mnie mężczyzna, oddający swoją kobietę innemu, w zamian za to, że pociupcia inną, jest zwykłą końską kupą! Nidy taki facet nie jest w stanie, nawet na sekundę niczym mi zaimponować! A jeżeli już robi to małżonek, to powinien zostać, bez jednej złotówki na koncie z porożem sięgającym K2. Głupie te żony jeżeli wierzą, że nie pruje się na prawo i lewo, bo porypie jakieś podstawiane lalki!
Super! Zauroczona_76! Tak trzymać! Zatem nie spotkamy się na party :) OBYDWOJE musicie tego chcieć, inaczej tylko same nieszczęścia :) Poza tym, z tego co wiem, swingersi rzadko bywają w agencjach. Nie potrzebują :) Ja nigdy nie byłem. Pytanie przeto: któż te agencje utrzymuje?
Być może tacy faceci, którzy mają pełne usta komunałów zaczynających się na: „Prawdziwa Kobieta to..., Prawdziwy Mężczyzna siamto...”?
Oj no i miałam się nie wypowiadać...ale się zdenerwowałam...
Zauroczona jakoś nie sądzę żeby mój mąż był końską kupą...
Jesteśmy ze sobą już ładnych kilka lat...kochamy się cały czas tak samo...a nawet z biegiem lat coraz mocniej....
Dla nas jest to przyjemne uzupełnienie życia erotycznego i emocjonalnego...
Jesteśmy według siebie niebywale lojalni i nierozerwalni...Albo razem albo wcale...Wiele osób zastanawia się jak to jest możliwe że kochająca się para, jest w stanie zaakceptować jawną zdradę...
Ale dla nas nie jest to zdrada...Potrafimy z tego czerpać przyjemność...Dlaczego mamy snuć z rumieńcem na twarzy domysły jakby to mogło być skoro możemy tego doświadczyć...dla nas jest to zabawa...żadnych głębszych uczuć...nie mamy wielkiego doświadczenia...wręcz przeciwnie, bardzo malutkie...ale jeżeli są to osoby do których mamy zaufanie, których znamy, z którymi czujemy się dobrze...to dlaczego nie?
Ale jeśli akceptacja takiego związku przez partnerów nie do końca jest przemyślana lub szczera, pojawiają się negatywne emocje. Partnerzy nie potrafiący dzielić się swoim szczęściem z osobami trzecimi zaczynają odczuwać zagrożenie własnej wartości. Pojawia się zazdrość, która w dużej dawce może okazać się dla związku efektem ubocznym swingowania.
Dlatego do takich decyzji trzeba dojrzeć....
My dojrzeliśmy....i jest nam z tym dobrze...
No, to tyle....a teraz linczujcie....bo mam swoje zdanie...
AiM30
notabene słuszne zdanie wg nas.
P.S. końska kupa - koń robi łajno nie kupę :)
AiM30
Spoko :) Trochę nie ma sensu się denerwować.
Poza tym zostaw trochę „nerwów” na hiperaktywnego Loveprotecta :) Jeszcze nie odkrył reanimacji tego wątku, ale jak odkryje... Wtedy bedziesz musiała odpowiadać na powtarzane w nieskończoność pytania :)
Każdy buduje tu sobie światek na własną miarę. Świat Zauroczonej jest utrzymany w czystych, wyrazistych kolorach. Piękny i prosty. Ot, zauroczona... Nie nam przekłuwać ten śliczny balonik.
Pamiętaj że jest wielu, którzy Cię rozumieją i popierają. Nie wymagasz chyba, by wszyscy? Nie wiem jak jest teraz, ale kiedyś swing był elitarny. I niech tak zostanie. To dobre dla wszystkich. Skoro dotąd swingersów nie ukamienowano w tym dziwnym kraju, nie ma się czym przejmować :)
Ja wyraziłam moje zdanie, może błądzę, ale takie mam. Nikogo nie linczuje. Przedstawiam mój punkt widzenia. Przepraszam, jeżeli zbyt oschły, ale jakoś nie bardzo widzę usprawiedliwienie dla tych zabaw. Zresztą jak przeczytałam wątek, to właśnie przeważają opinie skrajne. Cóż w tym temacie ludzie, chyba pozostaną podzieleni.
Morell
Dzięki za miłe słowa:)Wcale nie oczekuje akceptacji od wszystkich...jesteśmy takim społeczeństwem które "dziurki nie zrobi a krew wypije" Każdy ma prawo do swojego zdania...nie mam zamiaru narzucać komukolwiek swojego...i nie oczekuje aby ktokolwiek zmienił swoje na moje...
Ale bądźmy trochę bardziej tolerancyjni...
Kiedyś było nie do pomyślenia aby robić sobie tatuaże...nie mam tatuaży i nie będę miała...to nie dla mnie....ale to nie oznacza że mam ukrzyżować i nazwać końską kupą kogoś kto je ma...
Ma, dobrze mu z tym i w porządku....Szanuje jego zdanie....
A i jeszcze jedno...świat nie jest albo różowy albo czarno-biały...Jest kolorowy. I właśnie w takim uczmy się żyć, uczmy się pozwolić żyć innym....
AiM30
A ja tak jakoś czuje, że nie do każdego to trafi...
oby tylko do kilku, do jednego choćby, to będzie mniej "końskich kup"
w niemczech swing stal sie ostatnio strasznie "modny" sa kluby "funandjoy" w ktorych na party przychodzi okolo 70-100 par a to dla nas jest troszeczke za duzo.
Dodaje ze nas wymina prtnerow narazie nie interesuje ... lubimy popatrzec.
Ja powiem ze mnie to dosyc kreci jak widze kochajacych sie ludzi i jakby byla odpowiednia atmosfera to moge sobie wyobrazic cos wiecej ale pojscie do klubu gdzie jest wiecej mezczyzn ktorzy sie trzepia "nad glowa" to nie dla mnie.
Dlatego wolimy kluby dla par.
Problem w tym że ja potrafię zrozumieć tych którzy są przeciw....
Mają swoje zdanie...obojętnie z jakich przyczyn...
Nie chcą swingować, nie chcą o tym myśleć...mają prawo...
Mogę odpowiedzieć na miliony pytań....ale jeśli są zadane w jakimś konkretnym celu...jeśli są zadane z ciekawości...chęci dowiedzenia się czegoś więcej....są małą próbką chęci zrozumienia bądź nie....
Ale jeśli są zadawane tylko i wyłącznie w celu by udowodnić komuś jaki to on jest bee i fuj....lub w celu wyszydzenia...postawienia kogoś w niższej partii społeczności...to moim zdaniem ten ktoś sam cierpi albo na jakieś niedowartościowanie...albo sam zniża się do poziomu "końskich kup"
Bo według mnie czepianie się tematu po to by kogoś oczernić, wytknąć palcem jest idiotyzmem...
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.