zbyszkowylas
Zaczęło się od kolacji. Zanim poszliśmy do jego pokoju, powiedziałam, że jestem głodna. Zaprosił mnie do pobliskiej restauracji i sam zamówił dla mnie dania. Usiedliśmy przy stole, a po chwili kelner przyniósł półmisek świeżo smażonych krewetek. Czy życzysz sobie też wino? Białe, odpowiedziałam. Mam nadzieję, że w takim kolorze też masz bieliznę, szepnął mi do ucha. Jedliśmy i patrzyliśmy na siebie niewiele rozmawiając. Ostentacyjnie oblizywał przy mnie palce, rozrywał pancerze krewetek i wbijał się palcami do środka. Takie są najlepsze, chcesz i włożył mi jedną do ust, a ja językiem oblizałam mu palec. Są pyszne i działają jak afrodyzjak, odparłam. Naprawdę? dopytywał. Patrzyłam jak bierze każdą kolejną do ust, jak urwaną bagietką czyści talerz. Kiedy podszedł do nas kelner zapytał, kochanie czy chcesz coś jeszcze? Musimy już iść, rzuciłam szybko.
W pokoju 101 stał schłodzony szampan i wazon z kwiatami. Kiedy tylko zamknęły się drzwi, rzucił się na mnie ściągając to co mam na sobie. Jestem mokra jak krewetka pod pancerzem, weź mnie
Mężczyzna • 11 godzin temu