Remonty w takich miejscach jak to mają w sobie coś niebezpiecznie kuszącego. Czerwone kanapy, chłodne światła i ta samotna rura sprawiają, że każdy krok brzmi jak obietnica. Czujesz, jak półmrok otula cię gęstą, zmysłową energią, jakby klub obserwował każdy twój ruch.
I wtedy myślisz: oby więcej takich zleceń… takich miejsc, które wciągają jak nocne pragnienie. Bo kto wie — może następnym razem to nie ty będziesz remontował to miejsce, tylko ono zacznie „remontować” ciebie.