F1ynnRider
Pięknie to ujęłaś @milFuria możliwość otulania się takim tekstem jest prawdziwym przywilejem.
Nie każdy wiersz posiada moc, która równocześnie rozgrzesza, degraduje, sacralizuje i podnieca.
Ten – tak. Klasyczny „zbiornikowy Waligruchowiec” na pozór chaotyczny, lecz w rzeczywistości podlegający wewnętrznej arytmii zgłosek, rytmicznie korespondującej z metronomiczną nerwicą czynnościową męskiej autoerotyki. Niewielu poetów korzysta z tej formy, bo – jak pisał prof. Erlich-Mokrzycki w „Poetyce Kinestetycznej” –„rytm ręki to rytm duszy, a dusza zawsze potrzebuje świętego alibi.” Tym bardziej zachwyca fakt, że zastosowany tu układ jest jednocześnie odchyleniem od reguł klasycznej sylabotoniki i zarazem powrotem do najczystszej tradycji polskiego wiersza sylabotoniczno-biczującego, znanego z omówień w literaturze przedmiotu jako tzw. „metrum pokutno-lubieżne”. W tym utworze pojawia się klasyczny motyw Teo-Erotycznego Rozgrzeszenia: podmiot liryczny katuje samego siebie poczuciem winy, lecz nie rezygnuje z „miodu”, który – jak pisała prof. Jaskółowa –„jest metaforą wszystkiego, czego nie wolno, dlatego właśnie musi być zlizane.”Podmiot moralnie przegrywa, ale estetycznie triumfuje.Wielu krytyków nazwałoby to „sakralnym pornograficznym sublimatem”, , ale my wiemy, że to arcydzieło, prekursorska forma liryki, która olśniewa tak mocno, że boskie mechanizmy odwiecznego porządku drżą i zawieszają się nad w tym momencie nad każdą jedną linijką tekstu.
Mężczyzna • godzinę temu