Weekendowy reset w Chochołowie – zaliczony! 💦
Dupki wymoczone, ciała zrelaksowane, głowy puste jak termy po zamknięciu 😎
Po takim chillowaniu zawsze kończy się tak samo – powrót do domu, ledwo żywi, głodni jak wilki, a w lodówce echo…
Więc co robimy?
Wyciągamy z szafki makaron z rosołu sprzed tygodnia 🍝, z ogródka ostatnie pomidory 🍅, z czeluści lodówki coś, co przypomina ser (chyba jeszcze z czasów „prehistorii Pythona” 🧀😂), dorzucamy jakieś podejrzane mięso (oby nie z myszy 🙈) – i mamy tartę makaronową w sosie bolognese jak z włoskiego snu po tanim prosecco! 🇮🇹🔥
Smakuje bosko.
Wygląda tragicznie.
Ale po takim weekendzie – to Michelin w wersji survival 😅