Nie wiem, czy u mnie choć raz w życiu coś poszło zgodnie z planem. Robię ciasto na kruchym spodzie — podpiekam 16 minut (w przepisie było 20), potem całość 55 minut w 180 stopniach. Ciasto z bezą, która już się ładnie przyrumieniła. Z ciekawości zaglądam, czy spód też upieczony, bo kupiłam sobie tę wyjebaną w kosmos grubą blachę. No i co? Spód biały🙄
Myślę sobie: dobra, to mu dam jeszcze 20 minut na samym dole. Nakryłam papierem, ale w trakcie wyjęłam z formy i piekłam na dużej blasze, na samym dole piekarnika. Wyciągam — a ten chu! taki sam.
Wyjęłam z blachy całkiem i piekę na samym dnie kolejne 20 minut. Może dojdzie.
Tak naprawdę to już sama nie wiem, który raz to podpiekam, bo wypiłam jedno piwo 🤣