Oto i zakończył się sezon opalania nago na naszej plaży przy Wału Zawadowskim w Warszawie. Opalam się tutaj już czwarty rok, ale takiej atmosfery jeszcze nie pamiętam. To chyba naprawdę rzadki przypadek, że par było nie mniej niż samotnych mężczyzn :)
Były nawet samotne kobiety! Tak zabawnie było obserwować jedną z nich — młodą osobę, która usiadła trochę dalej od wody, bliżej krzaków, i długo nie mogła się zdecydować, żeby zdjąć majtki. A potem położyła się na kocu i dopiero wtedy je zsunęła. Leżąc, smarowała kremem swoją pupę.
Jeszcze ogromne wrażenie zrobiły na mnie dziś przezroczyste kolarskie spodenki jednej pani, która opalała się w towarzystwie obok. Z wierzchu to była siateczka z koronkowym wzorem, ale wyraźnie było widać, że pod spodem nie miała nawet stringów. Jak sobie wyobrażę, że ona potem jeszcze razem z mężem w takim stroju będzie wracała rowerem do domu👏🏻
P.S. Na tym zdjęciu widać mnie w odbiciu w lustrzanych szkłach okularów przeciwsłonecznych.