Na początku była cisza. Potem jej melodia – słodka, hipnotyczna, jak trucizna o smaku miodu – rozlewała się po nim. Drewniany żołnierzyk witał każdy świt i żegnał noc, karmiąc się dźwiękiem księżniczki z pozytywki. Była dla niego prawdą, obietnicą, zakazanym dotknięciem...
Z czasem nuty łamały się, stawały chropowate, pełne zgrzytów. Ona szeptała, że to tylko jego wyobraźnia, że dźwięk wciąż należy do niego. Uwierzył, choć widział cień innych – świadków jej prawdziwego głosu...
W końcu zrozumiał: pieśń, którą nazywał własną, była iluzją zdrady. Był tylko naczyniem, które spłonęło od jej spojrzenia. Ogień rozszedł się gwałtownie...
Spłonął w ciszy...
Ona wirowała dalej, obojętna wobec popiołów. Z nich jednak narodziła się nowa postać – mroczna, pełna żaru, lecz martwa w środku...
"Jeśli spadniesz na kogoś, nie wystarczy powiedzieć, że nie chciałeś. W końcu ten ktoś też wcale nie chciał, żebyś na niego spadał..."
Serwis przeznaczony tylko dla osób dorosłych. Klikając "Rozumiem" potwierdzasz, że masz ukończone 18 lat. Strona korzysta z plików cookies w celu realizacji usług.